niedziela, 2 października 2011

L

Tłumacz, tłumacz dalej. Niech mówi. Nie wiem o czym. Staje się głucha kiedy on zaczyna mówić. Boję się usłyszeć chociaż jedno słowo, które padnie z jego ust. ze  będzie gorzej... Nie jestem gotowa, nigdy nie byłam na nic gotowa, a teraz nie jestem gotowa nawet na to co już na stało... Czyli nie jestem gotowa na więcej niż wszystko.
Dalej mówi, patrząc na mnie i prosząc. I jest taki pokorny. Przez chwilę nawet chcę usłyszeć i kiedy staram się ... To wszystko wraca. Na chwilę wymazałam z obecnego stanu te uczucia, tego na chwilę nie było. Dopalam papierosa i wracam do łóżka. Nie mam pojęcia jaka jest godzina i nie sprawdzam. Wiem, że całe tygodnie dzielą mnie od powrotu do obowiązków, że do pracy jeszcze nie muszę chodzić więc zaszywam się znowu w pościeli. Zaszywam się, bo uzależniona od niego, odstawiona nie potrafię funkcjonować. Nie potrafię przy nim być silna, nie umiem się oprzeć. Jeżeli ulegnę, zapomnę o tym na chwilę dość długą, by powiedzieć, że wybaczam to już nigdy nie przebaczę mu naprawdę. Już nigdy nie będę mieć takiej okazji, bo zawsze będę kłamać, a prawdziwe uczucie rozdarcia będzie gdzieś głęboko we mnie, w tej pościeli, w sterylnym pokoju, barwy szpitala. A mówił żeby było bardziej kolorowo...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz