piątek, 2 września 2011

A.

Siedziała przy barze. Pamiętałem jej twarz. Długo nie wiedziałem skąd. Była siostrą mojego kolegi z liceum... Kiedy ją poznałem była dzieckiem. Zaczynała podstawówkę. Nie pamiętam już nawet jej brata. Przebieram we wspomnieniach jak w zapchanej szufladzie. wyrzucam niepotrzebne rzeczy żeby nie zgubić tych bezcennych. Pamiętam tylko blanty skręcane w jego pokoju i matkę, która nigdy nie chciała tego zauważyć. Ta kobieta skreśliła syna już dużo przed tym. Mniej więcej wtedy kiedy ich ojciec wyniósł się z domu w jednej chwili, a syn nadal miał jego rysy. Z córką było inaczej. Zawsze... a zresztą. Nie rozumiałem tej kobiety i nie chciałem jej nigdy zrozumieć.
Siedziała przy barze. Nadal miała te piórze włosy. Możliwe, że tylko dla mnie wyglądały jak pióra, a dla reszty były zwykłymi falami kończącymi się równo z końcem szyi. Grzywki kiedyś nie miała, teraz zdecydowanie uwydatniała jej oczy. Tak, oczy zawsze były czekoladowe tylko teraz kształt migdałów jest wyraźniejszy. Nigdy nie dowiedziałem się, czy malowała rzęsy na brązowo, czy takie po prostu miała. Kołysała szklanką oglądając drinka i obmywając nim ścianki, łykając co któreś okrążenie sporego łyka. W pubie było ciemno, a ona siedziała akurat pod barową żarówką i genetyczna bladość jej skóry kontrastowała i z lokalem i z czarną skórzaną kurtką... Oni wszyscy chorowali na krew. Tylko jej brat był szary od tej jego pokojowej ćpalni, ona była bardziej papierowa. Jako dziecko mleczna, ale wtedy papierowa.
Popiół spadł jej na ladę. Spojrzała wymownie na barmana, a on bez słowa starł popiół. Po jakimś czasie przekazał jej kopertę, a ona zamówiła kolejnego drinka.
-Anka?
-Znasz mnie...?
-Nie, twojego brata.
-I mam cie pamiętać, bo...
-Bywałem u was.
-No i?
W ogóle na mnie nie patrzyła tylko mieszała, mieszadełkiem w kolejnym drinku. Wyglądała tak jakby nie mogła być bardziej znudzona. Grała.
-Bywałem często.
-Nie ty jeden...
Siedziałem obok bez słowa jeszcze godzinę. Nie wiedziałem co jeszcze mógłbym powiedzieć. Nie potrafiłem odejść. Ona też została.
-Palisz jeszcze te bez filtra?
-Nie, całkiem rzuciłem.
-To zacznij znowu.
Wzięła kask z krzesła obok i wyszła. Wsiadł na czarnego ścigacza i odjechała. Pamiętała mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz